2012/05/08

najpierw grunt


A teraz chodźcie, posłuchajcie co wam opowiem za pomocą liter, które widzicie.
Miałem niedawno chorobę oskrzelową, która dopadła mnie w kwietniowe upały i męczyła gorączką. Gorączka ta sprowadziła na mnie wizje i sny, których bez gorączki pojąć nie sposób. Ale gdy już wypuściła ze swych rozgrzanych garści obudziłem się jakiś wielokrotnie żywy i przepełniony energią. Świat ponownie stał się dla mnie areną czynów. Zacząłem wtedy obficie kasłać, i nagle, prosto z gardła wykasłałem korek wielkości pomiędzy piłką do tenisa stołowego, a piłką do tenisa ziemnego. Trzymałem go w dłoni, ten okrągły korek, przez czas wydawałoby się nieskończony i zastanawiałem się, cóż to jest za korek, skąd on pochodzi i co może oznaczać. W końcu zadałem te pytania głośno adresując je bezpośrednio do korka. Korek zaskrzeczał i zaczął odpowiadać.
- Jestem twoim wieloletnim milczeniem, jestem twoim zaparciem, jestem twoim wyrzeczeniem się stylu i znaków - powiedział.  
- Nie przypominam sobie żadnego etapu milczenia. Nigdy przecież nie przestałem hołdować zasadom stabilnej produkcji - odparłem. Korek zaś kontynuował. Głos wydobywał się z nieruchomego pęknięcia, w którym zaczynałem grzebać kciukiem.
- Ukryłeś się i zawoalowałeś, swój styl publiczny poddałeś kastracji. Gdy przyszedłem do ciebie miałeś licencjat z zastosowania maski, teraz spotykam cię z doktoratem z asekuracji. Moje wyjście, mój coming out oznacza koniec tego slalomu uników. Ile to już lat?
- To już ponad sześć lat. - Odpowiedziałem.
- Wejdziesz teraz z powrotem na drogę pretensjonalności i uwyraźnisz próby komunikacji ze społecznością zamieszkującą internet.
- Społeczność ta zadała mi ciosy. Przestałem dostrzegać sens w działaniach na granicy prywatnego i publicznego.
- Powiem ci krótko, żeby nie przegadać tej sytuacji, a potem rozmydlę ci się pomiędzy palcyma. Uważaj. Są dwa rodzaje śmierci. Pierwsza śmierć nazywa się śmierć, a druga śmierć nazywa się życie. Ta pierwsza niczym nie jest innym, niż milczeniem, ta druga jest wierceniem się głosu i wypróbowywaniem echa w trumnie. A głównie też czynieniem i rozpowszechnianiem błędu oraz pomyłki. Odkaszlnij więc tę pustkę co cię zatkała i zacznij skrobać. Zacznij skrobać od poziomów najniższych. Nie trzymaj ropy pod skórą, bo truje tobie mięso, zacznij ropę rozpylać. Ropa jest droga. Inaczej. Dla ciebie ropa to jest droga odpowiednia. Drąż jej koryto, wprowadzaj ropę w ujęcia wody pitnej. Odpowiadaj na wszystko co nieodpowiednie. Reaguj, szczególnie wtedy gdy wydaje ci się to nie obyczajne, i jak to mówią, na chuja potrzebne. Bo może to właśnie na chuja jest potrzebne. 

I powiedziawszy to zaskrzeczał ponownie, a potem rozmydlił mi się pomiędzy palcami od nacisku kciuka na jego organ mowy. Mów. Przypomniałem sobie. Ja mogę mówić, powtórzyłem za Garbaczewskim. I skaszlałem się w tym oświeceniu, oddzielając przeszłość grubą, czarną kreską.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Takim spobem zamknij w ciasnej szopie
Całą naturę, jak wielka, rozwlekła,
I dąż na pewnej a przezornej stopie
Z niebieskich wyżyn przez świat aż do piekła.
Goethe.

http://zdeptanykwiatuszek.blog.pl pisze...

na mnie też zrobiło wrażenie to "ja mogę mówić"

(zdeptanykwiatuszek)